Nie masz pomysłu na przyciągający uwagę artykuł blogowy? Recepta jest prosta. Stwórz listicle (artykuł w formie listy).
W trakcie przygotowywania się do tego artykułu wpadła mi w oko infografika „20th Century Headlines Rewritten to Get More Clicks.”[1]
Rozbawiło?
Mnie do rozpuku.
Serio.
Po prostu lubię historię.
Na grafice autor z przymrużeniem oka nawiązuje do stylu emocjonujących nagłówków typu “clickbait”, od których dziś wręcz roi się w popularnych „pudelkach” i innych „portalach clickbaitowych”.
Clickbaity to tytuły, które przyciągają uwagę i sprawiają, że chcesz zapoznać się z zawartością artykułu, aby poznać zakończenie. W tym zestawieniu kilka z nich zwraca szczególną uwagę, ponieważ nawiązują bezpośrednio do dzisiejszego tematu.
Pomysł na alternatywne tytuły „z liczbą w tle” tak mi się spodobał, że sięgnęłam po egzemplarz „Historii powszechnej średniowiecza” B.Zientary (Tak, mam taki na półce. Stoi obok egzemplarza „Historii powszechnej. Wiek XVI-XVIII”) i przeleciałam wzrokiem spis treści. Na szybko powstały takie alternatywne tytuły do średniowiecznej tematyki.
Myślę, że takie tytuły przyciągnęłyby więcej czytelników niż:
Dlaczego?
Tytuł jest pierwszym i najistotniejszym elementem odpowiedzialnym za sukces i popularność tej formy. Wszystko dlatego, że:
Innymi słowy, już w tytule mamy wszystko przedstawione transparentnie. Kawa na ławę.
Wiemy, że:
Tytuł zapowiada skończoną historię, która ogranicza się do pewnej liczby wymienionych elementów. A zatem wszystko mamy uporządkowane i wiemy dokładnie, kiedy artykuł się rozpocznie (akapit z nr 1) i kiedy się zakończy (akapit z nr 10). A najważniejsze jest to, że nie będziemy musieli przekopywać się przez ciągi akapitów i treści. Wszystkie naprawdę istotne informacje zostaną nam podane na tacy, bez najmniejszego wysiłku umysłowego.
W skrócie: Dane same wpłyną nam do głowy bez przesadnego zaangażowania się w tematykę. (I tutaj właśnie jest ten moment na okrzyk: WOW!)
Nic dziwnego, że artykuły, których kompozycja oparta jest na różnego rodzaju wyliczeniu, należą do jednych z najpopularniejszych rodzajów postów blogowych. W jednym z badań [2], jakie przeprowadzono wśród blogerów, artykuły z listą zajęły drugą pozycję w gronie najchętniej tworzonych treści, zaraz po popularnych tekstach poradnikowych how-to.
Blogerzy często tworzą listicle, bo wiedzą że ta forma jest atrakcyjna i łatwa do strawienia dla czytelników. Tego typu treści są chętnie klikane i czytane. A to napędza ruch na blogu.
Artykuł w formie listy to forma wpisu blogowego składającego się z serii wypunktowanych faktów, wskazówek, cytatów lub przykładów zorganizowanych wokół określonego tematu. [3]
W tego typu artykułach wszystko jest doskonałe, oprócz ich nazwy. Do tej pory w polskim języku nie dorobiliśmy sobie krótkiego i chwytliwego określenia na takie wpisy blogowe. Zamiast tego mamy artykuł typu lista, artykuł z wyliczeniem, artykuł w formie listy lub po prostu lista – to brzmi średnio atrakcyjnie. Podoba mi się za to rozwiązanie angielskie. Połączono w nim słowa List + Article. W wyniku tej kontaminacji powstało krótkie i wiele mówiące 'listicle’. Listicle mówi znacznie więcej niż polska „lista”. Z tego powodu w dalszej części tego tekstu będę je stosować wymienne z polskimi odpowiednikami.
Listy nie są odkryciem epoki internetu. Towarzyszą nam od początku naszej kultury. Wystarczy wspomnieć kamienne tablice z 10 przykazaniami, które Mojżesz przyniósł z góry Synaj. Stworzyła podwaliny religii judeochrześcijańskiej. A Marcin Luter i jego lista z 95 tezami przybita do drzwi kościoła w Wittenberdze? Stała się początkiem rozłamu w kościele katolickim. Z punktu widzenia współczesnego internauty dziś 95 pozycji na liście byłoby trudne do przetrawienia. Za to 10 przykazań (z interpretacją) można stosunkowo szybko przeskanować wzrokiem.
Dlaczego użytkownicy chętnie czytają na artykuły w formie listy? Dlaczego są dla nich tak bardzo atrakcyjne? Wynika to przede wszystkim ze sposobu funkcjonowania naszego mózgu i tego, w jaki sposób sami korzystamy z internetu i czytamy treści internetowe.
W artykule z listą nie ma niespodzianek. Internauta nie musi się zastanawiać się, co znajdzie w tekście, do którego zajrzy. Streszczenie dostarcza już sam tytuł.
Naprawdę nie trzeba być Sherlockiem Holmesem, aby zorientować się, o czym będzie artykuł. A czytelnik nie ma wrażenia, że został nabity w butelkę.
Podczas czytania listicla internauta nie musi zbytnio angażować mózgu do przetwarzania i analizowania danych. Nie ma potrzeby wyszukiwania w akapitach niezbędnych informacji, ponieważ te informacje są mu podane tłustym nagłówkiem H2. W ten sposób nie tylko lepiej przyswaja zawartość tekstu, ale również łatwiej go zapamiętuje.
Użytkownicy internetu nie czytają treści, tylko je skanują. Nie mają czasu, aby usiąść i przeczytać cały artykuł na blogu od deski do deski. Chcą uzyskać niezbędne informacje, a listy dają taką możliwość. Artykuły z listami mają konkretne formatowanie. Zazwyczaj zawierają 5, 7, 10, a nawet 20 nagłówków, które szybko są wychwytywane przez wzrok. Skanując punkt po punkcie, czytelnik jest w stanie uzyskać wszystkie niezbędne informacje w krótkim czasie. Z tego punktu widzenia artykuł-lista jest jedną z najbardziej użytecznych form wpisów blogowych. Jeżeli prowadzisz bloga firmowego, który w dużej mierze opiera się dostarczaniu wiedzy i praktycznych informacji, listicle to must have.
Większość z nas lubi mieć wszystko zorganizowane. A jeszcze bardziej lubimy, gdy ktoś inny zorganizuje to za nas. Poza tym internauci stają się coraz bardziej leniwi, dlatego możliwość otrzymania gotowego rozwiązania jest dla nich niezwykle atrakcyjna.
Każdy z nas lubi wiedzieć, ile zajmie na wykonania danej czynności. W trakcie czytania listicle internauta dokładnie wie, w którym miejscu się znajduje. Prosta i nieskomplikowana konstrukcja tekstu pozwala również szybko przeskanować akapity, które mogą go bardziej interesować. Może przeskoczyć z pierwszego do piątego, a nawet do siódmego i zawiesić oko na akapicie i wyliczeniu, które trafia w jego potrzeby. Znając liczbę poszczególnych akapitów, jest w stanie oszacować jak długo zajmie mu przeczytanie czy przeskanowanie danego artykułu. I wiesz, jak dużo zostało do końca. Czy można czegoś chcieć więcej?
Dotyczy do szczególnie list, które są wyliczeniami wartościującymi. Mózg uwalnia adrenalinę, gdy przeglądamy listę i zbliżamy się do # 10 lub # 1, jeśli lista jest tworzona w górę. Wówczas podczas czytania wywoływane jest napięcie (kto/co będzie na pierwszym miejscu?).
Jesteśmy przyzwyczajeni do tej formy od dziecka. Przez całą naszą edukację uczono nas nowych rzeczy poprzez listy. Badania naukowe wykorzystują wiele list. Z tego powodu listy traktujemy jako wiedzę lub materiały edukacyjne. Również nasz mózg traktuje je w ten sposób. Z tego powodu po przeczytaniu tego typu artykułu czujemy się mądrzejsi.
Artykuły w formie listy uwielbiane są nie tylko przez użytkowników, ale również przez część copywriterów. Dlaczego?
Listicle mają bardzo prostą konstrukcję, która oczywiście zależy od tematyki bloga i celów, jakie mają realizować. Faktem jest, że nie trzeba być wirtuozem pióra, aby stworzyć dobrze klikany artykuł-listę. Czasami nawet tekst nie jest potrzebny. W wielu portalach plotkarskich tego typu „artykuły” opierają się w zdecydowanej większości na kontencie graficznym z nagłówkiem nad zdjęciem.
W tworzeniu listicle nie musimy skupiać się na spójności poszczególnych akapitów. Każdy z nich poświęcony jest osobie, rzeczy, pojęciu. Mają one łączyć się z tematem głównym, ale nie muszą łączyć się ze sobą. Znacznie łatwiej tworzy się akapity składające się z kilku zdań niż rozbudowaną wypowiedź ze występem, rozwinięciem i zakończeniem.
Ze względu na swoją konstrukcję, a w szczególności konieczność stosowania nagłówków tego typu artykuły są idealne do optymalizacji treści. W nagłówkach możemy wykorzystywać słowa kluczowe, które poprawią widoczność artykułu w sieci.
W tego typu artykule również znacznie łatwiej wykonać aktualizację czy odświeżenia. Gdy napisaliśmy tekst o 10 najpopularniejszych programach graficznych za free, możemy podmienić program graficzny, który jest już nieaktualny. A jeżeli pojawił się nowy, wystarczy, że dopiszemy go do listy i zmienimy tytuł na 11 najpopularniejszych programów graficznych za free.
Nie ma tematyki, zagadnienia, którego nie jesteś w stanie przedstawić w formie listy. Listicle można stworzyć praktycznie do dowolnego rodzaju publikacji. Możliwości są ograniczone.
Artykuły z listą to forma, która doskonale sprawdzi się na każdym blogu firmowym. Ich zaletą jest stosunkowa łatwość tworzenia, a także atrakcyjność dla czytelnika. Jeżeli jeszcze przy prowadzeniu bloga firmowego nie korzystasz z tej formy literackiej, pora zacząć to robić. Gwarantuję ci, że przyniesie to zaskakujące efekty.
Materiały źródłowe: 1. 20th Century Headlines Rewritten to Get More Clicks, https://xkcd.com/1283/ [dostęp 23.05.2021r] 2. New Blogging Statistics: Blogging still works, especially for the 10% of bloggers who do things very differently,https://www.orbitmedia.com/blog/blogging-statistics/ [dostęp 23.05.2021r] 3. What is listicle?, https://www.thoughtco.com/what-is-a-listicle-1691130, [dostęp 23.05.2021r]
prowadzenie bloga firmowego
1 Comment
Świetny artykuł!
Oby takich więcej !